niedziela, 7 listopada 2010

Dobry początek Onych.

Siedem punktów, 9 bramek strzelonych i jedna stracona. To bilans żółto-czarnych po pierwszych trzech meczach w Międzywydziałowej Lidze UAM w futsalu. Początek bardzo dobry, chociaż mógł być zdecydowanie lepszy. Zacznijmy jednak od początku.

Mimo wcześniejszych zapowiedzi o absencji Wojtka Jerzaka, syn trenera pojawił się na boisku. Trener zaskoczył wszystkich jeszcze jedną decyzją. Do składu powołał Kacpra Wilczaka. Filigranowy zawodnik dopiero na kilkanascie godzin przed pierwszym meczem porozumiał się z zarządem w sprawie indywidualnego kontraktu. Decyzja ta okazała się trafna. Wilczak popisał się hat-trickiem w pierwszym meczu oraz dorzucił jeszcze jedną bramkę w drugim.

W pierwszym meczu Oni zmierzyli się z debiutantami ligi Siekierka & Kijek. Nasi przeciwnicy grali bardzo nerwowo i widać było u nich brak zgrania. Oni natomiast grali tak jak nas do tego przyzwyczaili w grach kontrolnych przed sezonem: szybko, dokładnie, bez zbędnego holowania piłki i co najważniejsze skutecznie. Szybko zdobyte trzy bramki (2x Kacper Wilczak, 1x Maciej Krzyżaniak) ustawiły mecz. W drugiej połowie jeszcze dwa trafienia dołożyli Kacper Wilczak i Wojtek Jerzak i mecz zakończył się zwycięstwem żółto-czarnych 5:0.

Drugi mecz Oni rozegrali z Ejbrami, którzy mieli za sobą porażkę z Po Formacie. Tym razem poprzeczka ustawiona była nieco wyżej. Ejbry to doświadczony i zgrany zespół jednak to nie wystarczyło na dobrze dysponowanych Onych. Nasi obrońcy nie dopuszczali przeciwników do jakichkolwiek sytuacji bramkowych o napastnicy spokojnie wyczekiwali swojej szansy. Po ładnych akcjach Oni do przerwy prowadzili 2:0 po golach Wilczaka oraz Pawła Jassema. W drugiej połowie Oni w pełni kontrolowali sytuację na boisku. Trzeciego gola strzelił Piotr Jassem i kolejne trzy punkty zainkasowali zawodnicy w żółto-czarnych strojach.

Ostatni mecz tego dnia Oni rozegrali z dobrze znaną nam drużyną Po Formacie. Przypomnijmy, że w historii meczów tych drużyn po regulaminowym czasie gry nigdy nie padł inny wynik niż remis. Nie inaczej było tym razem. Był to mecz który zdecydowanie mógł podobać się kibicom. W pierwszej połowie brakowało tylko bramek, jednak walki i profesjonalizmu było więcej, niż we wszystkich innych meczach razem wziętych. Obie drużyny były bardzo skoncentrowane i nie dopuszczały przeciwników do sytuacji bramkowych. W drugiej połowie z genialną kontrą wyszli żółto-czarni. Przejęcie piłki przez obrońców, szybkie podanie do Pawła Jassema który pognał prawą stroną, ten odegrał po ziemi wzdłuż lini bramkowej do swojego brata i Piotrowi nie pozostało nic inengo jak tylko dołożyć nogę. Gdy na zegarze była już 18. minuta meczu wydawało się, że Oni kontrolują sytuację i dowiozą 3 punkty. Niestety fatalny błąd przytrafił się znanemu i lubianemu Maciejowi Krzyżaniakowi. Dostał piłkę od Kuby Smolaka i przy próbie oddania jej do swojego bramkarza zrobił to tak nieudolnie, że piłka trafiła wprost pod nogi napastnika Po Formacie. Mimo rozpaczliwej interwencji Smolaka piłka trafiła do siatki Onych i mecz zakończył się remisem 1:1.

"Na prawdę nie wiem co mam powiedzieć. Jestem załamany tą sytuacją. Mieliśmy pewne trzy punkty w kieszeni, a tutaj taki szkolny błąd. Mam nadzieję, że limit błędów na ten sezon już wyczerpałem i będę prezentował formę jaką kibice widzieli do 18. minuty meczu z Po Formacie" - mówił nam zrozpaczony antybohater tego meczu. 

"Według mnie możemy być zadowoleni z dzisiejszego występu. Siedem punktów to dobry start. Pokazaliśmy kawał dobrej piłki. Na pewno nie jesteśmy źli, czy obrażeni na Krzyża. Takie błędy się zdarzają nawet najlepszym. Myślę, że teraz zmobilizuje sie jeszcze bardziej i w każdym następnym meczu będzie nie do przejścia." - komentował Piotr Jassem.

2 komentarze:

  1. Bardzo ładnie napisane :) Widać, że Krzyżu nie do końca widział bramkę strzeloną Po Formacie.

    "Piotr Jassem z agresją i determinacją wystartował na przestraszonego Jego postawą przeciwnika. Zabrał mu w sposób ekwilibrystyczny piłkę. Podał idealnie w tempo do wybiegającego do kontry młodszego brata, Pawła. Ten podciągnął kawałek i podał do świetnie wychodzącego na pozycję starszego brata (który krzyczał wtedy rozpaczliwie - Podaj!). Piotrek zdobył bramkę w typowy dla siebie sposób - wpadł na pełnej prędkości do bramki razem z piłką. Cóż za poświęcenie! Co za gol!"

    OdpowiedzUsuń