czwartek, 23 grudnia 2010

Wesołych Świąt!

Z okazji świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku zarząd klubu składa najcieplejsze życzenia zawodnikom, kibicom, działaczom i trenerom Onych.

W czasie gdy wy wszyscy będziecie się zajadać smakołykami wasi ulubieńcy będą przestrzegać ścisłej diety. "Pierogi z kapustą i grzybami" - zachwyca się swoją dietą Jakub Smolak - "prosto od babci Smolak!". "Kuzyn" może sobie pozwolić na odrobinkę luźniejszy posiłek, bo im bramkarz większy tym lepszy.
"Nie ma takiego obżerania się! 25 grudnia widzę wszystkich na boisku i trenujemy!" - grzmi natomiast trener papa Jerzak - "Musimy odzyskać fotel lidera".
Zapraszamy wszystkich chętnych na gwiazdkową piłkę. Szczegóły u Pawła Jassema

wtorek, 21 grudnia 2010

Siatkarze wreszcie zwycięscy!

W niedzielę, siakarze Onych rozegrali kolejne dwa spotkania w ramach Międzywydziałowej Ligi UAM. Przed tymi meczami sytuacja żółto-czarnych wyglądała, lekko mówiąc, średnio. Po zeszłotygodniowych dwóch porażkach, w których Oni grali jedynie w czterech zawodników, nasza drużyna zajmowała ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie jednego punktu wywalczonego w pierwszym meczu sezonu. Wiadomym było, że aby kończyć ten rok w niezłych nastrojach trzeba ten bilans poprawić.

Jednak bukmacherzy wielkich szans Onym nie dawali. Pierwszy mecz rozgrywali z zeszłorocznymi zwycięzcami ligi Chemical Brothers, a drugi z Bizonami Bizancjum, z którymi tydzień wcześniej przegrali 2:0. Chemiczni Bracia w tym sezonie jednak rozczarowują. W trzech poprzednich meczach zaliczyli dwie porażki i własnie tutaj swojej szansy upatrywali zawodnicy Onych.

Zarówno zawodnicy w żółto-czarnych strojach jak i Chemical Brothers przystąpili do tego meczu w pięciu zawodników. W Onych zabrakło kapitana Macieja Krzyżaniaka, który cały czas dochodzi do siebie po ciężkiej chorobie, zastępcy kapitana Darka Rochowiaka, który po słabym występie w pierwszym meczu został wysłany na dodatkowy ciężki obóz kondycyjny, oraz Pawła Jassema, który reprezentował Onych w zawodach brydżowych na szczeblu ogólnopolskim.

Mecz rozpoczął się od walki punkt za punkt. Żadnej z drużyn nie udawało się uciec przeciwnikowi na kilka punktów. Przy stanie 19:18 dla Onych wspaniałą taktyczną zagrywką popisał się Marek Łagodowski. Przy walce na środku siatki, spadając tak podłożył nogę przeciwnikowi, że ten niefortunnie skręcił kostkę i nie był w stanie kontynuować gry. Rozbici Chemiczni Bracia nie potrafili się otrząsnąć po tej stracie i Oni wygrali tego seta 25:22.

Druga partia rozpoczęła się od mocnego uderzenia naszych zawodników. Wspaniałe zagrywki i konsekwentna gra na siatce doprowadziły do stanu 6:0 dla Onych. Niestety Oni zapomnieli chyba, że w siatkówce nie ma kanadyjek, czy też amerykanek (prowadzenie 6:0 kończy seta) i tę przewagę szybko roztrwonili. Po chwili żółto-czarni otrząsnęli się i znów wyszli na prowadzenie. Tym razem było to 16:11. Niestety po raz kolejny przewaga ta została roztrwoniona i czekała nas nerwowa końcówka. W tej jednak, swoim doświadczeniem z gry na piasku brylowali Marek Galla i Piotr Jassem którzy bez skrupułów wykorzystywali luki w obronie przeciwników i niespodzianka stała się faktem. Oni pokonali Chemical Brothers 2:0, zwyciężając w drugiej partii 25:23.

W drugim meczu przyszło nam grać z Bizonami Bizancjum. Przeciwnicy na ten mecz wystawili aż jedynastu siatkarzy! Niestety to spotkanie miało podobny scenariusz do tego sprzed tygodnia. W pierwszym secie Oni nie wykorzystali ogromnej szansy na wygranie tej partii i polegli w końcówce przegrywając 23:25.

Druga odsłona już od początku do końca była pod kontrolą naszych przeciwników, a żółto-czarni nie potrafili poradzić sobie z potężnymi zagrywkami Bizonów. Niestety w tym spotkaniu niekoniecznie trafnymi wyborami popisywał się również rozgrywający Wojtek Panek i Oni polegli 20:25.

"Z pierwszego meczu możemy być jeszcze w miarę zadowoleni, chociaż pamiętajmy, że przez ponad połowę meczu nasi przeciwnicy grali w czterech. Drugie spotkanie było już w naszym wykonaniu po prostu słabe. Dostaliśmy chyba z 10 asów serwisowych, do tego słaba wystawa. Nie wiadomo dlaczego Wojtek mnie w tym spotkaniu omijał. Kombinował jakieś krótkie, srótkie, a ja stałem jak ten kołek, mimo wysokiej skuteczności w pierwszym spotkaniu. Należy mu się reprymenda!" - komentował po meczach, znany z doświadczenia, Krzysztof Jassem. 

Pierwsza porażka na hali.

W sobotę Oni rozegrali kolejne dwa mecze w Międzywydziałowej Lidze UAM w futsalu. Tym razem przeciwnikami żółto-czarnych były drużyny z dwóch różnych końców tabeli. Na pierwszy ogień poszli dotychczasowi liderzy ligi - Rapid. Drużyna, która po ośmiu meczach miała tylko jedną porażke, wyraźnie aspiruje do miejsc na podium całych rozgrywek. Drugim zespołem z którym przyszło się mierzyć naszym zawodnikom byli rekordziści... w ilości straconych bramek - Fast Foot. Zawodnicy tego zespołu mimo wielkich chęci i zapału do gry zostaną zapamiętani z niechlubnej statystyki. Aktualnie w dziewięciu rozegranych meczach strzelili tylko 1 a stracili 91(!!!) bramek.

Niestety tego dnia Oni mieli do dyspozycji tylko 5 zawodników. Piotr i Paweł Jassemowie reprezentowali nasz zespół w rozgrywkach brydżowych na poziomie ogólnopolskim. Z gry również jest wykluczony Maciej Krzyżaniak, który cały czas odzyskuje siły po ciężkiej chorobie

"Jest coraz lepiej. Powoli wraca do mnie tak zwany, przysłowiowy power. Do końca roku jeszcze muszę się oszczędzać, ale od stycznia wracam do treningów z pełnym obciążeniem." - mówił nam znany i lubiany Krzyżu.

W takiej sytuacji, taktyka na pierwszy mecz mogła być tylko jedna: spokojne wyczekiwanie przeciwnika na swojej połowie i szybkie kontry. Takie rozwiązanie mogło Onym przynieść bardzo dobre skutki już na początku pierwszej połowy. Dwa razy idealną piłkę z głębi pola otrzymał Wojtek Jerzak. Niestety nasz kapitan w obu przypadkach niedokładnie przyjął sobie piłkę i zamiast sytuacji sam na sam z bramkarzem stracił futbolówkę na rzecz powracającego obrońcy Rapida. 

Mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Jednak z minuty na minutę, gra zaczęła się zaostrzać. Szczególnie zawodnicy Rapida zaczęli się irytować, że nie mogą sforsować naszej obrony i zaczęli grać bardzo brutalnie. Co chwilę na parkiecie leżeli zawodnicy w żółto-czarnych strojach. Niestety sędzia nie uważał, żeby to były faule na miarę kary dwóch minut. Na pięć minut przed końcem meczu Rapid strzelił zwycięskiego gola. Prawą stroną ruszył jeden z zawodników naszych przeciwników, wycofał piłkę na ósmy metr do nadbiegającego kolegi, a ten huknął bez zastanowienia w stronę bramki strzeżonej przez Kubę Smolaka. Mimo pięknej parady Kuba nie dał rady zatrzymać piłki i mieliśmy 1:0. W tym momencie Oni, którzy nie mieli nic do stracenia, rzucili się do ataku. Po kolejnym brutalnym faulu jeden z zawodników Rapida w końcu został odesłany na ławkę kar, jednak u zawodników w żółto-czarnych trykotach widać już było ogromne zmęczenie i nie zdołali wykorzystać tej przewagi.

"To co wyprawiali zawodnicy Rapida to jakieś nieporozumienie! Zwykłe chamstwo! Sędzia od razu powinien reagować karami! W rewanżu zagramy z nimi tak jak oni z nami i zobaczymy wtedy kto się będzie cieszył!" - komentował na gorąco trener Onych Papa Jerzak, który podaczas meczu kilkukrotnie musiał być uspokajany przes sędziego technicznego.

O drugim meczu warto jedynie napisać tyle, że zmęczeni Oni mieli fatalną skuteczność. W pierwszej połowie wyglądało to jeszcze całkiem nieźle i ta część meczu zakończyła się prowadzeniem Onych 5:0 po bramkach Jerzaka - dwóch, Plewy - dwóch i Grzybka. W drugiej połowie na bramce stanął Marek Galla, który zaczął odczuwać lekki ból w pachwinie i wiadomym było, że Młody nie spełni swojej obietnicy strzelenia co najmniej trzech bramek. W tej części gry, mimo ogromnej ilości sytuacji, udało się strzelić tylko dwie bramki, których autorami byli Kuba Smolak i Wojtek Jerzak, który skompletował hat-tricka.

Oni kończą ten rok na czwartym miejscu w tabeli z dziewiętnastoma punktami po ośmiu meczach.

piątek, 17 grudnia 2010

Subiektywnym okiem: Grzesiu Grzybek

Kolejnym gościem stałego już punktu na naszej stronie jest znany z "syndromu Grzesia Grzybka" Grzesiu Grzybek. Można powiedzieć, że jest to człowiek-legenda, z początku wiele osób myślało, że jest to osoba fikcyjna, dopiero z czasem prawda wyszła na jaw. Oto Grzesio i to co ma do powiedzenia na temat dwóch ostatnich meczy:

Spóźnione, ale zapamiętane.

Ale fajnie żeśmy sobie pograli, ale do rzeczy:

Smolak Kuba - Na uwagę zasługuje strzelona bramka i to przez bramkarza! Lecz tutaj kończą się pochlebstwa: niestrzelony karny, zapominanie o swojej roli (Kuba jesteś bramkarzem a nie napastnikiem! ) w wyniku czego utracone niepotrzebnie bramki. Do poprawy!

Jassem Piotr - mimo, iż jest nominalnym „ostatnim” strzela dużo bramek i przewodzi w drużynowej klasyfikacji strzelców. Drużyna jest bardzo podbudowana postawą Portka! Oby tak dalej! Aa i super klepka!

Jassem Paweł - prawdziwy uniwersalny piłkarz. W tych meczach sprawdziliśmy go na wszystkich pozycjach i wywiązywał się z zadań bardzo dobrze. Na uwagę zasługuje bardzo dobra współpraca z Grzesiem Grzybkiem , z którym na boisku rozumiał się bez słów. W wyniku czego dużo goli i asyst tego duetu.

Piotr Plewa - nic dodać, nic ująć. Mimo, że nie strzela dużo bramek, to wnosi dużo spokoju w poczynania drużyny. Widać dużą metamorfozę w porównaniu do poprzedniego sezonu. Tak trzymać Plewka!

Wojtek Jerzak - Nasz „smerf maruda” chyba za dużo myślał o tym, że nie potrafi nakrzyczeć na zawodników, mimo iż jest Kapitanem Onych. Konsekwencją tego są strzelone (tylko?) 2 bramki. Czas popracować nad „kapitanowaniem”!

Grzesiu Grzybek - na ten dzień nasz nominalny napastnik czekał od dawna. W końcu nastąpiło przełamanie i to w ilości 4 bramek! Biegał, asystował = same +. Sztab szkoleniowy był bardzo podbudowany postawą napastnika. „Czyżby to koniec syndromu Grzesia Grzybka?” – pytał brat brata. Kolejne mecze przyniosą odpowiedź.

Oprócz tego w imieniu redakcji, piłkarzy, kibiców, trenerów, działaczy składamy najlepsze życzenia kontuzjowanemu Maćkowi Krzyżaniakowi z okazji dwudziestych urodzin! Szybkiego powrotu do zdrowia

wtorek, 14 grudnia 2010

Żółto-czarny walec gromi rywali!

W sobotnie popołudnie czekały Onych 2 spotkania. W pierwszym nasi podopieczni podejmowali drużynę Wykolejorza, która zajmowała wtedy 3 miejsce, a później natomiast łatwiejszy mecz z Junakami.
Żółto-czarni podchodzili do tego spotkania osłabieni dwoma filarami obrony: od dłuższego czasu nieobecny jest obrażony Marek, za to od niedawna nie może też grać znany i lubiany "Krzyżu". "Maciej ma poważną kontuzję i na boisku zobaczymy go dopiero w przyszłym roku" - wyjaśnia rzecznik prasowy Maria Kulak.
Oni rozpoczęli mecz od szybkich ataków - tak szybkich, iż nawet reporterzy nie zdążyli się pojawić na sali, a już na tablicy było 1:0. Strzelcem bramki - zgodnie z tym co w protokole meczowym - Wojtek Jerzak. Chwilę później było już 2:0, kiedy to zamieszanie pod bramką Wykolejorza wykorzystał Piotrek Jassem, który strzelił pod interweniującym bramkarzem. Na kolejne bramki kibice jednak musieli czekać, aż do drugiej połowy. Wtedy to Grzesiu Grzybek najpierw wymienił podania ze starszym z braci z Jassemów, potem z młodszym i zawołał: "Halo? Jest tam kto?" umieszczając piłkę w pustej bramce .To pierwszy gol tego napastnika w rozgrywkach. Czyżby to koniec syndromu Grzesia Grzybka? Kolejna bramka padła łupem najlepszego strzelca w rozgrywkach na sali Piotrka Jassema, który bierze przykład z młodszego brata i jest równie skuteczny. Po chwili piłkę w bramce znów umieszcza Grzesiu Grzybek - tym razem dobrze skleja podanie od "Superstara" i pewnie pokonuje mocnym strzałem bramkarza. Jednak 2 ostatnie bramki należały już do gwiazdy drużyny - szósta bramka po dobitce głową (samo okienko!), a po chwili po akcji, w której ręce składały się do oklasków: Paweł dośrodkowuje do Grzesia, który zgrywa piłkę głową, a młodszy z braci potężnym uderzeniem z woleja po raz kolejny zrywa pajęczynę w okienku bramki.

Wysokie zwycięstwo(Wojtku Panku! zwycięstwo, a nie zwycięztwo!) bardzo podniosło morale drużyny, która do drugiego meczu podchodziła w bardzo dobrym humorze. Dobry humor przeniósł się też na boisko, gdyż już w pierwszej akcji, po zgrabnym rozegraniu Grzybka z młodszym Jassemem, ten drugi znalazł się w dogodnej sytuacji i spokojnie umieścił piłkę pomiędzy nogami bramkarza. Chwilę później ten pierwszy podwyższył wynik na 2:0 strzałem z bliskiej odległości. Kolejnych bramek to nawet najstarsi górale nie pamiętają. Na uwagę zasługuje za to pierwszy gol w karierze Jakuba Smolaka, który w końcówce meczu został zmieniony na bramce i to on ustalił wynik na 9:3 dla żółto-czarnych. Czemu aż 3 stracone gole? O to trzeba pytać kapitana drużyny Wojtka Jerzaka, który nie potrafi utrzymać dyscypliny taktycznej w zespole.
Strzelcy bramek w drugim spotkaniu: Jassem Piotr -2, Grzybek - 2, Jerzak - 1, Plewa - 1, Smolak -1 , Jassem Paweł - 2.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Efektowne zwycięstwo nad trudnym rywalem!

W sobotnie mroźne popołudnie Oni zmierzyli się z groźną drużyną Los Futboleiros, która w poprzedniej edycji ligi na sali zajęła 4. miejsce, tuż za żółto-czarnymi.

Oni po raz kolejny nie mogli się stawić w najsilniejszym składzie. Zabrakło podpory obrony - Marka Galli "Koledzy mi nie podają, więc niech sobie sami grają." - mówi cały czas obrażony "Młody" oraz najlepszego strzelca - Pawła Jassema. Ten drugi został zaproszony do Warszawy, gdzie budowany jest silny europejski klub. "Chcieli oprzeć swój atak na mnie, ale pensja, którą zaproponowali nie jest zadowalająca" - wyjaśnia zawodnik.

W obliczu tych wydarzeń Oni byliby zadowoleni z jednego punktu, mimo iż kapitan zaprzecza: "Zawsze gramy o 3 punkty!" - to przedmeczowe słowa Wojtka Jerzaka. I rzeczywiście, żółto-czarni naciskali swoich rywali i nie pozwalali im na groźne sytuacje. Pierwszą sytuację dla Onych zmarnował, będący w słabej formie strzeleckiej kapitan drużyny. Miał dwóch wolnych kolegów, zdecydował się jednak na strzał, który otarł się o poprzeczkę. Jak mawia przysłowie niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak było też tym razem. Kuba Smolak musiał chwilę później wyciągać piłkę z siatki, po tym jak obrona Onych została rozłożona na łopatki przez rywali. Do przerwy 0:1.

Druga połowa to popis gry żółto-czarnych, najpierw Grzesio Grzybek uderzył z woleja w spojenie słupka z poprzeczką, potem strzał Krzyżaniaka w samo okno cudem obronił bramkarz. Do trzech razy sztuka. Z prawej strony dośrodkował Jerzak, starszy z braci Jassemów przyjął na klatkę piersiową i uderzeniem z przewrotki nie dał szans bramkarzowi. "Och, co za bramka" - zachwycał się trener "Papa" Jerzak. Oni poszli za ciosem, Krzyżaniak minął rywala na skrzydle, dośrodkował w kierunku bramki, a tam dobrze dysponowany plewka rzucił się rozpaczliwie na piłkę, by uderzyć ze szczupaka. Bramkarz był bezradny. Na takie bramki aż miło popatrzeć. Mecz jednak nie musiał się skończyć tak szczęśliwie - dosłownie w ostatniej minucie z pustej bramki piłkę wybijał Krzyżaniak.
"To był trudny i wyczerpujący mecz. Prawdopodobnie się przez niego rozchorowałem i czeka mnie długa przerwa" - mówił po meczu zmęczony, ale szczęśliwy "Krzyżu" - "Muszę przyznać, że bramki kolegów to klasa światowa, a nawet "superstarowa".

Końcowy wynik 2:1.

A gola z przewrotki strzelałem tak:

piątek, 26 listopada 2010

Subiektywnym okiem: Wojciech Jerzak

Kolejnym gościem naszej rubryki  jest kapitan zespołu Wojciech Jerzak, który rwał się do tego jak tylko "Subiektywnym okiem" pojawiło się na łamach Gazety Pawełek.

Zachęcany przez cały zespół i postawiony pod murem bez możliwości odmowy z wielkim uśmiechem podejmę się oceny tak zespołu, jak i poszczególnych zawodników w ostatnich 2 spotkaniach rundy jesiennej na dworze. Taka rola kapitana - czasem musi zganić, ale musi też wiedzieć kiedy pochwalić. Zaraz zobaczymy kto na co zasłużył ...

Marek Galla - na pewno był z nami duchem. To wprowadzało wiele spokoju w nasze poczynania na boisku. Dzięki Marek! Myśl też o nas dużo w sobotę :)

Plewka - jego obecność w meczu z PJP bardzo pomogła zespołowi. Widać temperatury bliskie zeru działają na niego mobilizująco. Może gdyby zjawił się też dzisiaj to gra wyglądałaby ciut lepiej. Tak czy siak - w ostatnim czasie ręce same składają się do oklasków.

Paweł Jassem - człowiek orkiestra. Strzela, podaje, biega, żartuje, kpi z przeciwników w świetnym stylu i idzie na króla strzelców. Czy można chcieć czegoś więcej ? Tak, jeszcze lepszej skuteczności, by uniknąć niepotrzebnej nerwówki. Poza tym jego problem polega na tym, że gdy jest z przodu, to go nie ma z tyłu. I na odwrót.

Piotr Jassem - starszy brat Pawła, to on wszystkiego go nauczył. Dlatego po każdym golu Paweł podbiega do linii bocznej i wykonuje cieszynkę z dedykacją dla Piotrka. Piotrek fajny jest, nieważne gdzie gra - i tak mu tam dobrze idzie. Na bramce bezbłędnie, w obronie umiejętnie faulował Pjetję, dzięki czemu faul był odgwizdany tylko raz. Asysta przy bramce Pawła w dzisiejszym meczu - miód. A na deser gol na 2:0. Kapitan jest zadowolony :thumb:

Krzyżu - podpora defensywy, aktywny w ataku. Wkłada głowę tam, gdzie inni boją się włożyć inne rzeczy ... a konkretnie nogę. Serce i płuco zespołu, zawsze obecny na meczach. A do tego znany i lubiany.

Grzesiu Grzybek - tak blisko przełamania strzeleckiej niemocy Grzesiu jeszcze nie był. Już na rozgrzewce było widać jego parcie na zdobycie gola. Kilka centymetrów niżej i byłyby "stadiony świata". Nie bój nic Grzesiu - jak nie dziś to w sobotę! W końcu wpadnie!

Kuba Smolak - zasadniczo 2 mecze na zero z tyłu. To na plus. Z drugiej strony jak na głównego bramkarza zespołu trochę niepokoi fakt, iż w ostatnich 2 meczach stał na bramce przez mniej niż 3/4 czasu. Poza tym dziś był jakiś taki ... zmarznięty. Chyba powinniśmy przeciwnikom pozwalać na więcej strzałów, może obudzą Kubę i będzie żył na tej bramce. A od tego już tylko mały kroczek do ustawiania sobie obrońców najszczelniej jak się da!

Wojtek Jerzak - z funkcji kapitana wywiązuje się wzorowo. Kapitalnie zestawił linię defensywną. Znakomicie ustawił taktykę na mecz z PJP, dzięki czemu gole strzelone po 2 kontrach zapewniły Onym zwycięstwo. Popisał się nawet asystą! No a poza tym to pokazał w tych 2 meczach jak się grać nie powinno. Wszak tyle strat przy przyjęciu czy próbie zastawienia się, po których przeciwnicy wychodzili z kontrami, to nie pamiętam kiedy ostatni raz miałem. Na usprawiedliwienie - to na pewno wina skręconej kostki i przebytej anginy. Kapitan jest poza tym ciepłolubny - i ma nadzieję, że w sobotę na hali w normalnych warunkach będzie mógł wam to udowodnić :)

Zwycięstwo w ostatnim meczu tego roku.

We wczorajszym meczu Oni pokonali zespół No Name 2:0. Kolejne trafinie zaliczył w tym meczu Paweł Jassem, który wyraźnie aspiruje do miana najlepszego strzelca ligi. Z ośmioma trafieniami, plasuje się na drugim miejscu.

Do meczu żółto-czarni przystąpili bez obrażonego Marka Galli oraz Piotra Plewy, którego zatrzymały sprawy osobiste. Niestety w drugim kolejnym meczu Oni zaczynają spotkanie również bez... bramkarza. Tym razem na tej pozycji mecz rozpoczął Maciej Krzyżaniak. Jednak Kuba Smolak pojawił się dosyć szybko i Krzyżu mógł wkroczyć na swoją nominalną pozycję.

Początek spotkania należał zdecydowanie do zawodników Onych. Zawodnicy w żółto-czarnych trykotach zupełnie zdominowali przeciwników i już w czwartej minucie mogli cieszyć się z prowadzenia. Piotr Jassem bez namysłu posłał dośrodkowanie z autu wprost na głowę niepilnowanego brata - Pawła. Ten ze spokojem uderzył obok bezradnego bramkarza i mieliśmy 1:0.

W dalszej części meczu Oni mieli sytuację za sytuacją. Jednak żaden z naszych piłkarzy nie potrafił pokonać bramkarza gości. W niewykorzystanych sytuacjach górował kapitan Onych Wojtek Jerzak, który miał zdecydowanie gorszy dzień.

Druga połowa niczym nie różniła się od pierwszej. Oni cały czas kontrolowali wydarzenia na boisku nie dopuszczając przeciwników do własnej bramki. Niestety cały czas trwała niemoc strzelecka. W kilku dogodnych sytuacjach brakowało albo dokładnego podania, albo spokojnego wykończenia. Najbliżej zdobycia bramki był Grzegorz Grzybek. Wyszedł sam na sam z bramkarzem i gdy już wszyscy myśleli, że Grzesiu wreszcie strzeli swoją pierwszą bramkę w tym sezonie, ten huknął z całej siły w... poprzeczkę.

Taka ilość ataków musiała przynieść w końcu efekt i na minutę przed końcem meczu padła druga bramka. Z szybkim atakiem wyszli bracia Piotr i Paweł Jassemowie. Ten drugi idealnie odegrał do wychodzącego na czystą pozycję Piotra i starszemu z braci nie pozostało nic innego, jak uderzyć nie do obrony. Po chwili sędzia odgwizdał koniec meczu.

"Na pewno nie zagraliśmy dzisiaj jakiegoś wspaniałego meczu, ale ważne, że pewnie wygraliśmy. W dobrych humorach kończymy tegoroczne zmagania na trawie i już nie możemy się doczekać dalszej części rozgrywek." - mówił po meczu kapitan Wojtek Jerzak.

W MENU pojawiła się nowa pozycja, w której można zobaczyć aktualne tabele i wyniki naszej drużyny.

wtorek, 23 listopada 2010

Oni biorą rewanż na Prawie jak Piłkarzach!

Na ten mecz piłkarze Onych czekali od dawna. To właśnie z Prawie jak Piłkarzami żółto-czarni przegrali w finale zeszłorocznych rozgrywek, więc apetyt na zwycięstwo był olbrzymi. Za pozytywną mobilizację odpowiedzialność wziął kapitan Wojtek Jerzak, który swoją złość na kolegów wyładowuje w gazetach: "W dupach się poprzewracało, żadnej straty punktów więcej !" W tak bojowym nastroju nie był jednak nieobecny na meczu Marek Galla: "Obraziłem się" - mówił przed meczem obrażony "Młody".

Swoje porachunki z przeciwnikami miał także gwiazdor drużyny Paweł Jassem, który opuścił sezon przygotowawczy przez kontuzję, której nabawił się właśnie w ostatnim meczu poprzedniego sezonu. "Superstar" wrócił jednak do formy i ten mecz był przez wielu zapowiadany jako pojedynek najskuteczniejszych strzelców rozgrywek - napastnika Onych (6 bramek w trzech meczach) i Piotra "Pjetji" Wierzbowskiego (4 bramki w dwóch meczach). 

Pierwszy gwizdek. "Halo, gdzie jest bramkarz?" - zastanawia się Grzesio Grzybek. Rzeczywiście, nietypowa pora meczu 20.00 (w końcu LM gra o 20:45) sprawia, że Kuby Smolaka nie widać na horyzoncie. Do bramki wskakuje rezerwowy bramkarz Piotrek Jassem, który musi tylko założyć bluzę, żeby nie zmarznąć w ten chłodny, listopadowy wieczór.

Początek spotkania jest dość wyrównany, jednak pierwsza okazja należy do rywali. Rzut wolny i potężne uderzenie Pjetji czubkiem buta broni jednak popularny "Portek". Chwilę później Oni wychodzą z kontrą, kapitan Onych Wojtek Jerzak zamiast podawać do lepiej ustawionego Plewki uderza z dystansu. Obok bramki. Prawie jak piłkarze próbują strzałów z dystansu, jednak Piotrek Jassem jest na posterunku. Oni przechodzą jednak od słów do czynów: najpierw Paweł Jassem minimalnie spóźnił się do świetnej piłki od Piotra Plewy, w następnej akcji zagrywa mu jednak piłkę na prawe skrzydło, a świetnie dysponowany ostatnio "Plewka" strzela tuż obok słupka. 1:0. "Superstar" mógł podwyższyć jeszcze w pierwszej połowie - najpierw po rzucie rożnym uderzył tuż obok bramki z lewej nogi, ("Ech, krzywa ta noga jeszcze" - narzekał w przerwie) a po chwili w sytuacji sam na sam napastnika Onych wyczuł bramkarz.

Drugą połowę zaczynamy już z "kuzynem" w bramce, któremu udało się zdążyć na ten fragment meczu. Powrót Piotrka do defensywy znacznie uspokaja grę, dzięki której coraz więcej się dzieje pod bramką Prawie jak Piłkarzy. Niestety kolejną szansę marnuje "Superstar", który wślizgiem posyła piłkę tuż obok bramki rywali. Po chwili jednak wspaniała akcja żółto-czarnych. Wojtek zaczyna akcję na prawym skrzydle, podaje do starszego z braci Jassemów, ten puszcza piłkę między nogami, do wolnego na lewej stronie "Plewki". Ten z pierwszej piłki odgrywa futbolówkę do Jerzaka po drugiej stronie boiska, kolejne szybkie podanie i Paweł Jassem w końcu przełamuje niemoc strzelecką strzelając z trudnej pozycji gola. 2:0. Ten wynik nie uległ już zmianie do końca meczu, mimo iż kolejną szansę miał Paweł Jassem, piłka znowu jednak przeleciała obok słupka.

"Mogłem chyba dzisiaj strzelić "pięćtriczka", najważniejsze są jednak trzy punkty" - cieszył się jak głupi nowy lider tabeli strzelców Paweł Jassem.
Żółto-czarni po 4 kolejkach zajmują 2. miejsce w swojej grupie, a kolejna szansa na punkty już w czwartek o godzinie 19.00!

niedziela, 21 listopada 2010

Kolejne zwycięstwo Koszykarzy

W drugiej kolejce Oni zmierzyli się z niepokonaną dotychczas drużyną NALEWKA TEAM - niepokonaną bo w pierwszym pojedynku szczęśliwie pokonali jednym punktem KRZ.

Oni rozpoczęli w rodzinnym składzie: Jassem, Jassem, Jassem, Piekarczyk, Gapiński. Na ławce ostatni z TOP-6: Antkowiak. "Cały skład stawił się na meczu, więc wyjątkowo zacznę mecz na ławce" - mówił przed meczem popularny "Pyra".

Pierwsza kwarta to ostra gra zespołu Nalewka w obronie. Przeciwnicy nie pozwalali Onym na rzuty z gry, którym pozostawały osobiste. Wynik tej kwarty pozostawia wiele do życzenia 9:7 dla rywali to wynik, z którego dumna nie może być żadna drużyna.

W drugiej kwarty Oni wzięli się do roboty - na boisku pojawił się Antkowiak, który zdecydowanie poprawił obronę drużyny, z czego wyszło wiele udanych kontr. W tym momencie meczu nasi ulubieńcy zdobyli dużą przewagę i spokojnie zeszli na przerwę. Niestety w drugiej kwarcie odnowiła się kontuzja doświadczonego Krzysia, który już przed meczem narzekał na zapalenie nerwów w stopie.

"Może być ciężko w drugiej połowie. Nie mamy rezerwowych, trzeba grać na maksa!" - komentował na bieżąco kapitan Piotrek. Na szczęście brak alternatywy nie wpłynął na grę Onych, którzy przetrzymali wynik przez całą trzecią kwartę i większość czwartej. W końcówce przeciwnicy rozpaczliwie rzucili się do odrabiania strat próbując oddawać rzuty za trzy i faulować na początku akcji naszych pupili. Na szczęście skuteczność na linii osobistych nie zawiodła i Oni wygrywają mecz 9-oma punktami!

Siatkarze rozpoczęli od porażki.

W pierwszej kolejce siatkarze Onych polegli drużynie Przyszliśmy Popatrzeć 1:2.

Oni przed spotkaniem byli bardzo bojowo nastawieni i wierzyli w dobrą grę, jednak można było w ich głosie wyczuć nutę niepewności. 

"Na pewno za darmo punktów nie oddamy. Chcemy zacząć sezon od zwycięstwa, niestety wszyscy wiemy jak wyglądały, a raczej nie wyglądały,  nasze przygotowania do sezonu. Zarząd klubu się nie wykazał, więc nie mieliśmy gdzie trenować... Ostatni mecz graliśmy w zeszłym sezonie, a na dodatek mamy w zespole nowego zawodnika, przez co jeszcze prościej o nieporozumienia." - mówił przed spotkaniem kapitan zespołu Maciej Krzyżaniak.

Jeszcze przed spotkaniem mieliśmy pierwszą niespodziankę tego meczu. Był nią skład naszych przeciwników, którzy na boisku pojawili się w pięcio osobowym składzie, a wśród nich była jedna dziewczyna... W tym momencie szanse na zwycięstwo Onych poszybowały ostro w górę. Jednak aby to osiągnąć potrzebna była solidna gra w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Niestety było zupełnie odwrotnie i Oni o pierwszym secie w tym sezonie powinni jak najszybciej zapomnieć. Kłopoty w przyjęciu, rozegraniu i co za tym idzie w ataku również, doprowadziły do gładkiego zwycięstwa Przyszliśmy Popatrzeć 17:25.

Drugą partie żółto-czarni rozpoczęli będąc jeszcze myślami przy pierwszym secie. W efekcie nasi przeciwnicy objęli prowadzenie 0:4. Oni do stanu 10:16 grali bez wiary i zaangażowania. Jednak kilka dobrych akcji w wykonaniu naszych siatkarzy dodało im sił i udało się tę stratę odrobić. W wyrównanej końcówce więcej spokoju zachowali Oni i doprowadzili do tie breaka wygrywając drugą odsłonę 26:24.

Ostatni set rozpoczął się od walki punkt za punkt. Przy zmianie stron Przyszliśmy Popatrzeć prowadzili 6:8 i na zagrywce pojawiła się gwiazda zespołu oraz zdecydowanie najlepszy zawodnik tego meczu, który swoimi serwisami siał spustoszenie w szeregach Onych. Nasi przyjmujący kilka razy nie potrafili sobie poradzić z tymi zagraniami i niestety po kilku mocnych ciosach polegli 8:15.

"Ehh, co tu dużo mówić... Potrzebujemy treningu, treningu i jeszcze raz treningu. Bez tego jeszcze dużo czasu minie zanim wszyscy na boisku będziemy rozumieć się bez słów. Niestety było też mnóstwo błędów indywidualnych, które oczywiście też wynikały z braku gry. Jak będziemy posyłać plasy w aut na pustej siatce (Dariusz Rochowiak przyp. red.) to po prostu nie będziemy wygrywać. Mam nadzieję również, że kolejne mecze będziemy już rozgrywać na normalnej hali, bo ta woła o pomstę do nieba. (mecz rozegrany był w hali przy ulicy Szamarzewskiego przyp. red.)" - mówił nam po meczu zafrasowany Krzyżu.

ONI - Przyszliśmy Popatrzeć  1:2 (17:25, 26:24, 8:15)

Skład Onych: Panek (rozegranie), Łagodowski, Rochowiak (środek), Jassem Paweł, Jassem Piotr (przyjęcie), Krzyżaniak (atak)

wtorek, 16 listopada 2010

Pierwsza porażka Onych!

Po słabym meczu w wykonaniu żółto-czarnych, Falcon pokonał naszą drużynę 5:2.

Piłkarze Onych rozpoczęli ten mecz osłabieni brakiem kapitana zespołu, Wojtka Jerzaka, który cały czas zmaga się z anginą. Niestety brak naszego głównego rozgrywającego bardzo wpłynął na postawę Onych na boisku. 

Do meczu żółto-czarni przystąpili bardzo rozkojarzeni i nie pokazywali gry do której nas przyzwyczaili we wczesniejszych meczach. Brak agresywnego pressingu bardzo ułatwiał rozgrywanie piłki zawodnikom Falconu. W ataku natomiast często brakowało dokładnego ostatniego podania. W 7. minucie "Sokoły" objęły prowadzenie. Oni stracili piłkę pod polem karnym przeciwników, obrońca zagrał długą piłkę do przodu, a tam, mimo asysty Marka Galli, Marcin Kończewski wykończył akcję celnym strzałem. Niestety Młody tego dnia znów nie zachwycił formą i to po jego stracie Falcon wyprowadził kolejną skuteczną kontrę. Do przerwy 2:0 do naszych przeciwników.

W szatni Onych padło wiele ostrych słów i wiadomym było, że na drugą część spotkania żółto-czarni rzucą się na przeciwnika jak rozjuszony byk.

W tej części gry nie było już mowy o ulgowym traktowaniu przeciwnika. Żaden z naszych zawodników nie odsuwał nogi i na efekty długo nie trzeba było czekać. W 2. minucie drugiej połowy idealną prostopadłą piłkę z głebi pola do Pawła Jassema posłał Piotr Plewa. Superstar minął bramkarza i spokojnie umieścił piłkę w bramcę. Kilka chwil później mieliśmy remis. Na strzał z rzutu rożnego zdecydował się Plewka. Bramkrz Falconu odbił piłkę przed siebie, a z tego prezentu nie mógł nie skorzystać Paweł Jassem. W dalszej części gry Oni cały czas nie odpuszczali i dążyli do zwycięstwa. Kilka chwil po bramce dającej remis, w idealnej sytuacji znaleźli się Marek Galla i Grzegorz Grzybek. Ten pierwszy stał już oko w oko z Markiem Witoszyńskim, jednak piłka lekko mu odskoczyła i zdecydował się na podanie do jeszcze lepiej ustawionego Grzybka. Na nasze nieszczęście Grzesiu cały czas nie może przełamać swojej niemocy strzeleckiej i tym razem również nie był w stanie skierować futbolówki do pustej bramki. Po tej szansie, z szybką kontrą wystartował bramkarz "Sokołów". Osamotniony w obronie Maciej Krzyżaniak pospieszył się z decyzją o próbie przejęcia piłki, Witoszyński podał do wybiegającego na prawej stronie Darka Wiśniewskiego, a ten nie mial problemów z pokonaniem Kuby Smolaka.

Od tej chwili na boisku było coraz bardziej nerwowo. Oni z całych sił próbowali doprowadzić do wyrównania, a Falcon wyprowadzał groźne kontry. Podczas jednej z nich, do górnej piłki wyskoczył Grzybek i trącił przy tym Drozdowskiego. Ten padł na murawę niczym rażony gromem i sędzia podyktował rzut wolny. Po ostrej wymianie zdań do piłki podszedł Wiśniewski. Uderzył po ziemi, a piłka niefortunnie przeszła między nogami zawodników stojących w murze i Kuba Smolak nie miał jakichkolwiek szans na skuteczną interwencję. Po tej bramce, zagotowało nam się na boisku. Drozdowski z radości zaczął tak wymachiwać rękoma, i wykrzykiwać coś w stronę Pawła Jassema, że sprowokował do reakcji Piotra Jassema. Po małej przepychance i kłótni na ławkę kar odesłani byli główni sprawcy zdarzenia: Jassem i Drozdowski.

Po tej bramce Oni, którzy nie mieli nic do stracenia, rzucili wszystkie swoje siły do ataku, wliczając w to Kubę Smolaka.  Niestety Falcon bardzo dobrze się bronił i po jednej stracie piłki przez Smolaka, na pustą bramkę pognał Wiśniewski ustalając wynik na 5:2.

"Zagraliśmy po prostu słaby mecz. Pierwsza połowa totalnie przespana. Niekonsekwentnie w obronie i bez argumentów w ataku. Drugą zaczęliśmy od mocnego uderzenia, jednak niestety sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło i niewykorzystane sytuacje się zemściły. W kolejnych spotkaniach musimy pokazać taką grę jak we wcześniejszych meczach: agresywnie, ostro i skutecznie." - mówił po meczu, strzelec dwóch bramek, Paweł Jassem.

piątek, 12 listopada 2010

Subiektywnym okiem: Paweł Jassem

Kolejnym gościem stałej już rubryki będzie gwiazda drużyny, człowiek o wielu talentach, do tego przystojny i inteligentny, dowcipny, ale też sympatyczny - Paweł Jassem

Zostałem poproszony o ocenienie siebie i kolegów w dwóch ostatnich meczach na dworze. Muszę przyznać, że cieszą mnie zdobyte punkty, ale z postawy niektórych zawodników nie mogę być zadowolony!

Wojtek Jerzak
- Wojtek jest kapitanem, więc jak coś o nim źle napiszę to wyląduję na ławie. Trzeba więc przyznać, że pięknie asystował przy bramce, ale coś ostatnio Wojtek zapomina o defensywie. Kapitanie, nie zapominaj o defensywie!

Marek Galla - A dajcie mi z nim spokój! Tragedia! Nie trenuje, nie stara się. Ja nie wiem czy to sodówa czy co?! Grzesiu Grzybek by powiedział, że to syndrom Grzesia Grzybka i ja się z nim zgadzam, ale czemu on się zwiększa, a nie zmniejsza? Przecież w poniedziałek to on wybijał piłkę z bramki, ale przeciwników!
Jestem oburzony postawą naszego defensora.


Maciej Krzyżaniak - widać, że Maciek na dworze się czuje jak ryba w wodzie. 3 bramki w dwóch meczach, a także bezbłędnie w defensywie. Brawo Maciej.

Piotr Jassem - w pierwszym meczu jakiś nieswój. Podobno zostawił w hotelu leki, ale takie wymówki to są dobre dla amatora. Jako zawodowiec musi pamiętać o takich sprawach!

Piotr Plewa - nareszcie zaczął grać dla drużyny. Chyba zapomniał o zagranicznym transferze, który go czekał i pogodził się ze swoją przyszłością w Onych. Piotrze, podając piłkę też można się wypromować!

Grzesiu Grzybek - Grzesiu po raz kolejny przejął syndrom Grzesia Grzybka od Macieja. Jest też druga opcja - Grzesio nie lubi strzelać goli, bo jak wytłumaczyć tą masę niestrzelonych goli sam na sam z pustą bramką?

Kuba Smolak - W pierwszym meczu wpadły jakieś 2 dziwne gole, natomiast w drugim meczu bezbłędnie. Zauważyłem, że Kuba zaczął bronić daleko od bramki, przez co idealnie skraca kąty przy strzale, ale ma mniej czasu na reakcję, więc większa szansa na "szmatę" - to świadczy o tym, że "Kuzyn" nie boi się krytyki. Jest twardy jak Artur Boruc

Paweł Jassem - No i Pan Paweł... na dworze jestem nie do zatrzymania, muszę przyznać, że mijam ludzi jak tyczki! Teraz będę jeszcze mniej podawał kolegom z drużyny, bo walczę o koronę króla strzelców! Nie będzie Pjetja pluł nam w twarz!

środa, 10 listopada 2010

Efektowne zwycięstwo w drugim meczu na trawie.

W drugim meczu rozgrywek na trwie Oni pewnie pokonali zespół Duże Baty 6:0!

Żółto-czarni przystąpili do tego meczu osłabieni brakiem dwóch podstawowych zawodników. Wojtek Jerzak na poniedziałkowym meczu nabawił się przeziębienia i z bolącym gardłem został w ciepłym łóżeczku. Marek Galla natomiast musiał zaktualizować swoje badania lekarskie by móc uczestniczyć w rozgrywkach.

Oni ten mecz rozpoczęli piorunująco. Gdy gwizdek oznajmiający początek spotkania rozbrzmiewał jeszcze w uszach zwodników, nasi piłkarze cieszyli się z prowadzenia. Pod polem karnym przeciwnika, piłkę wyłuskał dobrze dysponowany tego dnia Piotr Jassem. Minął obrońcę, położył bramkarza, po czym wyłożył piłkę na pustą bramkę bratu. Superstar dopełnił formalności i mieliśmy 1:0. „Tego uczyłem ich od małego” – cieszył się jak dziecko ojciec wspaniałego duetu, Krzyś.

Kilka chwil później Oni prowadzili już 2:0. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Dużych Batów, piłkę do własnej bramki wpakował jeden z obrońców naszych przeciwników.  

Tuż przed przerwą Oni zdobyli trzeciego gola. Maciej Krzyżaniak oraz Paweł Jassem ostro zaatakowali obrońców Dużych Batów. Krzyżu wyłuskał piłkę spod nóg jednego z nich i podał do Superstara któremu nie pozostało nic, jak tylko strzelić w stronę pustej bramki.

Druga połowa miała przebieg bardzo podobny do pierwszej. Oni cały czas kontrolowali sytuacje na boisku i nie dopuszczali przeciwników do własnego pola karnego wyprowadzając przy tym bardzo groźne kontry. Po jednej z nich mieliśmy 4:0. Piotr Jassem pognał z piłką środkiem pola, podał do wychodzącego na lewej stronie Krzyżaniaka a ten bez namysłu uderzył nie do obrony po długim rogu.

Chwilę poźniej swojego drugiego gola w tym meczu zdobył znany i lubiany Krzyżu. Po podaniu z rzutu wolnego Piotra Plewy oraz wielkiej nieporadności obrońców i bramkarza Dużych Batów, Krzyżu w ekwilibrystyczny sposób umieścił piłkę w bramce.

Pod koniec meczu na 6:0 podwyższył Piotr Jassem. Po składnej akcji całego zespołu i dokładnym podaniu Plewki, Piotrulka miał przed sobą jedynie pustą bramkę i ze spokojem umieścił w niej futbolówkę.

Po dwóch meczach, z kompletem punktów, Oni są liderem grupy A wyprzedzając Falcon lepszym bilansem bramek. W następnej kolejce czeka nas mecz na szczycie. Spotkanie Oni - Falcon już 15. listopada o godzinie 20:45.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Wymęczone zwycięstwo Onych

Oni, po bardzo nerwowym meczu, pokonali zespół Imagine 3:2 na inaugurację Międzywydziałowej Ligi UAM w piłce nożnej na trawie. 

W porównaniu do sobotnich zmagań na hali, trener dokonał kilku zmian. Do składu powrócili Marek Galla oraz Grzegorz Grzybek, zabrakło jednak Piotra Plewy oraz Kacpra Wilczaka.

Oni rozpoczęli mecz z animuszem od razu rzucając się na rywala agresywnym presingiem na ich połowie. Zawodnicy Imagine nie potrafili rozegrać piłki i mieli kłopoty by przedostać się na połowę Onych. Żółto-czarni co chwilę mieli okazję do zdobycia bramki, jednak dopiero po kilku minutach udało im się zdobyć prowadzenie. Piotr Jassem przytrzymał piłkę po prawej stronie pola karnego, a następnie pięknie wyłożył ją do nadbiegającego Wojtka Jerzaka. Ten uderzył bez namysłu i mieliśmy 1:0.

Po tej bramce Oni konsekwentnie nie pozwalali przeciwnikom na rozegranie piłki. Niestety żaden z zawodników w żółto-czarnym trykocie nie potrafił pokonać bramkarza Imagine. Wtedy sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło: niewykorzystane sytuacje się mszczą i Imagine niespodziewanie doprowadziło do wyrównania. Jeden z zawodników naszych przeciwników pobiegł prawą stroną i zdecydował się na strzał z dość dużej odległości. Piłka odbiła się od nogi Krzyżaniaka i wpadła do bramki obok zdezorientowanego Kuby Smolaka.

W drugiej połowie Oni od razu rzucili się do szaleńczych ataków. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po składnej akcji całego zespołu Paweł Jassem skierował piłkę do praktycznie pustej bramki i mieliśmy 2:1. Niestety radość Onych nie trwała długo. Niepilnowana gwiazda zespołu Imagine, Boguś, otrzymał podanie ze środka pola, wyszedł sam na sam z naszym bramkarzem i z zimną krwią go pokonał. 

Po tej bramce Oni jak rozjuszony byk zaatakowali zespół Imagine, który koncentrował się już tylko na obronie remisu. Niestety dzisiejszego wieczora skuteczność nie była mocnym punktem naszego zespołu. Żółto-czarni seryjnie marnowali doskonałe sytuacje. Grzegorz Grzybek kilkukrotnie zmarnował 200% sytuacje, a strzał Pawła Jassema do pustej bramki trafił w plecy... Marka Galli. W końcu, na 3 minuty przed końcem meczu Oni przeprowadzili zwycięską akcję. Paweł Jassem otrzymał futbolówkę na lewej stronie boiska, zwiódł obrońcę i idealnie wyłożył piłkę do niepilnowanego Macieja Krzyżaniaka. Znany i lubiany Krzyżu pięknie dostawił prawą nogę i Oni zwyciężyli 3:2.

"Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Zależało nam na dobrym starcie w rozgrywkach. Jednak jeśli chcemy walczyć o wysokie cele to musimy zdecydowanie poprawić skuteczność w kolejnych meczach. Nie może być tak, że przez naszą niedokładność mamy takie nerwowe sytuacje. Mam nadzieję, że w jutrzejszym meczu będzie zdecydowanie lepiej i sprawimy duże baty naszym przeciwnikom" - mówił po meczu kapitan zespołu, Wojtek Jerzak.

Kolejny mecz Oni rozegrają już jutro o godzinie 19:00 z zespołem Duże Baty.

niedziela, 7 listopada 2010

Subiektywnym okiem: Piotr Jassem

Generalnie jestem bardzo zbudowany dzisiejszym występem  naszej drużyny piłkarskiej. Poniżej moja subiektywna ocena Onych:

Kacper – wchodzi gość i w pierwszym meczu ładuje 3 bramki. Poza tym kiwa się w sposób, który jest mi szczególnie bliski – „Puszczam piłkę, lecę za piłką, zobaczymy co z tego będzie”.

Zwjerzak – pokazał jak wielka jest jego miłość do Onych. Pojawił się i grał pomimo kontuzji.

Superstar – chłopak walczył, starał się, biegał do końca, oddychał rękawami, rozpychał się łokciami. Zaliczył najważniejszą asystę w ostatnim meczu. Brakowało bramek Superstara. Objechał mnie, gdy dostałem minutę kary (chyba mi się należało).

Plewka –grał dziwnie. Jak inaczej to napisać: grał na obronie (nie do przejścia), rozgrywał piłkę (podawał), nie kucał (albo się przyzwyczaiłem do Jego biegania), nie kiwał się na ostatniego (nie straciliśmy tak bramki). Czy my znamy takiego Piotra Plewę?

Kuba – Przy jedynej straconej bramce nie miał szans. Wybronił kilka strzałów, a wiadomo jak trudno zachować koncentracje, gdy nic się nie dzieje. Ze słabszymi zespołami Kuba jest szczególnie przydatny, bo… potrafi grać w piłkę. Można z nim piłkę rozegrać (zrobiliśmy tak kilka akcji). Z silniejszymi zespołami szczególnie w końcówce Kuba powinieneś wyrzucać piłkę, a nie podawać do Krzyża J

Krzyżu – Grał naprawdę dobre zawody. Nie do przejścia w obronie i w ogóle. I wtedy, na ostatnim meczu, pojawiła się Marysia i Klops. Krzyżu nie przejmuj się! Fajne jest to, że Krzyżu się przejmuje. Można spokojnie nazwać go sercem tej drużyny.

Ja (autor) – Nawet nieobiektywnie trudno o sobie coś napisać. Strzeliłem dwa gole. Dwa ważne gole. Zaliczyłem kilka asyst. Złapałem minutę kary. Pokopałem się z przeciwnikami. W obronie na zero (nie było mnie wtedy na boisku). Predator k*rwa J



Dobry początek Onych.

Siedem punktów, 9 bramek strzelonych i jedna stracona. To bilans żółto-czarnych po pierwszych trzech meczach w Międzywydziałowej Lidze UAM w futsalu. Początek bardzo dobry, chociaż mógł być zdecydowanie lepszy. Zacznijmy jednak od początku.

Mimo wcześniejszych zapowiedzi o absencji Wojtka Jerzaka, syn trenera pojawił się na boisku. Trener zaskoczył wszystkich jeszcze jedną decyzją. Do składu powołał Kacpra Wilczaka. Filigranowy zawodnik dopiero na kilkanascie godzin przed pierwszym meczem porozumiał się z zarządem w sprawie indywidualnego kontraktu. Decyzja ta okazała się trafna. Wilczak popisał się hat-trickiem w pierwszym meczu oraz dorzucił jeszcze jedną bramkę w drugim.

W pierwszym meczu Oni zmierzyli się z debiutantami ligi Siekierka & Kijek. Nasi przeciwnicy grali bardzo nerwowo i widać było u nich brak zgrania. Oni natomiast grali tak jak nas do tego przyzwyczaili w grach kontrolnych przed sezonem: szybko, dokładnie, bez zbędnego holowania piłki i co najważniejsze skutecznie. Szybko zdobyte trzy bramki (2x Kacper Wilczak, 1x Maciej Krzyżaniak) ustawiły mecz. W drugiej połowie jeszcze dwa trafienia dołożyli Kacper Wilczak i Wojtek Jerzak i mecz zakończył się zwycięstwem żółto-czarnych 5:0.

Drugi mecz Oni rozegrali z Ejbrami, którzy mieli za sobą porażkę z Po Formacie. Tym razem poprzeczka ustawiona była nieco wyżej. Ejbry to doświadczony i zgrany zespół jednak to nie wystarczyło na dobrze dysponowanych Onych. Nasi obrońcy nie dopuszczali przeciwników do jakichkolwiek sytuacji bramkowych o napastnicy spokojnie wyczekiwali swojej szansy. Po ładnych akcjach Oni do przerwy prowadzili 2:0 po golach Wilczaka oraz Pawła Jassema. W drugiej połowie Oni w pełni kontrolowali sytuację na boisku. Trzeciego gola strzelił Piotr Jassem i kolejne trzy punkty zainkasowali zawodnicy w żółto-czarnych strojach.

Ostatni mecz tego dnia Oni rozegrali z dobrze znaną nam drużyną Po Formacie. Przypomnijmy, że w historii meczów tych drużyn po regulaminowym czasie gry nigdy nie padł inny wynik niż remis. Nie inaczej było tym razem. Był to mecz który zdecydowanie mógł podobać się kibicom. W pierwszej połowie brakowało tylko bramek, jednak walki i profesjonalizmu było więcej, niż we wszystkich innych meczach razem wziętych. Obie drużyny były bardzo skoncentrowane i nie dopuszczały przeciwników do sytuacji bramkowych. W drugiej połowie z genialną kontrą wyszli żółto-czarni. Przejęcie piłki przez obrońców, szybkie podanie do Pawła Jassema który pognał prawą stroną, ten odegrał po ziemi wzdłuż lini bramkowej do swojego brata i Piotrowi nie pozostało nic inengo jak tylko dołożyć nogę. Gdy na zegarze była już 18. minuta meczu wydawało się, że Oni kontrolują sytuację i dowiozą 3 punkty. Niestety fatalny błąd przytrafił się znanemu i lubianemu Maciejowi Krzyżaniakowi. Dostał piłkę od Kuby Smolaka i przy próbie oddania jej do swojego bramkarza zrobił to tak nieudolnie, że piłka trafiła wprost pod nogi napastnika Po Formacie. Mimo rozpaczliwej interwencji Smolaka piłka trafiła do siatki Onych i mecz zakończył się remisem 1:1.

"Na prawdę nie wiem co mam powiedzieć. Jestem załamany tą sytuacją. Mieliśmy pewne trzy punkty w kieszeni, a tutaj taki szkolny błąd. Mam nadzieję, że limit błędów na ten sezon już wyczerpałem i będę prezentował formę jaką kibice widzieli do 18. minuty meczu z Po Formacie" - mówił nam zrozpaczony antybohater tego meczu. 

"Według mnie możemy być zadowoleni z dzisiejszego występu. Siedem punktów to dobry start. Pokazaliśmy kawał dobrej piłki. Na pewno nie jesteśmy źli, czy obrażeni na Krzyża. Takie błędy się zdarzają nawet najlepszym. Myślę, że teraz zmobilizuje sie jeszcze bardziej i w każdym następnym meczu będzie nie do przejścia." - komentował Piotr Jassem.

sobota, 6 listopada 2010

Ważne zwycięstwo na początek sezonu

"Dobry początek podstawą sukcesu." - tą maksymę zna każdy interesujący się sportem mężczyzna. I rzeczywiście, Oni zwyciężają w pierwszym spotkaniu ligowym 51:37 z Outsiders.
Już na rozgrzewce widać było, że mecz będzie trudny - przeciwnicy pięknie się na niej prezentowali, prowadząc ją bardzo profesjonalnie. Oni wyjątkowo wyglądali dość pociesznie. Znany i lubiany "Krzyżu" oraz bracia Jassem słaniali się na nogach po meczu w piłkę, Ilya zawsze wygląda pociesznie i tylko Michał Piekarczyk tworzył profesjonalną atmosferę.
Rozgrzewka nie kłamała, początek należał do Outsiderów, którzy wygrali pierwszą kwartę 9:7. Ten niski wynik był konsekwencją dużej nieskuteczności pod koszem Onych. "Choco" (Michał Piekarczyk) nie trafiał z taką skutecznością do jakiej nas przyzwyczaił i trzeba było liczyć, że mu się poprawi.

Druga kwarta natomiast to popis naszych ulubieńców. Świetna gra w obronie popularnego "Pyry" i jedynego obcokrajowca w drużynie Shpuntou'a owocowała udanymi kontrami. "Choco" poprawił skuteczność, swoje punkty dorzucili Jassemowie i do drugiej połowy Oni przystępowali z 12 punktowym prowadzeniem.

Kolejną część Outsiderzy zaczęli skoncentrowani jak nigdy - nie spodziewali się takiego oporu od pociesznej dzisiejszego dnia drużyny Oni. Po akcjach specjalnych przeciwników piłka często trafiała do kosza. Na szczęście "niebiescy" też są nie w ciemię bici i swoją koszykówkę grają. Kolejny segment zakończony 11-oma punktami różnicy.

"Już są w ogródku, już witają się z gąską" - komentował sędzia Marciniak. Ostatnią kwartę Oni zaczynają bez Piekarczyka, który źle znosił trudy tego spotkania. Ten trudny fragment udało się jednak przetrwać spokojnie i nienerwowo. Po chwili na boisko wbiega "Choco" i robi porządek. Końcowy wynik 51:34

Punkty: Piekarczyk 15, Jassem 15, Jassem 12, Krzyżaniak 0 :)

piątek, 5 listopada 2010

Zmagania fustalowe czas zacząć!

Już jutro o godzinie 10:00, w hali przy ulicy Młyńskiej, rozpocznie się nowy sezon Międzywydziałowej Ligi UAM w futsalu. W meczu otwarcia zagrają ONI, których przeciwnikami będą debiutanci ligi Siekierka & Kijek. Oprócz meczu otwarcia, ONI zagrają jeszcze dwa spotkania, z EJBRAMI oraz z dobrze znanym nam Po Formacie. 

Niestety żółto-czarni nie przystąpią do tych meczów w pełnym składzie. Z powodu kontuzji wykluczony z gry jest kapitan zespołu Wojtek Jerzak. Skręcenie kostki którego nabawił się na jednym z treningów okazało się nie tak groźne jak przewidywano, więc mamy nadzieję, że syn trenera szybko powróci na boisko.

"Szkoda, że nie będę mógł wystąpić w tych spotkaniach. Bardzo czekałem na inaugarację sezonu i jakbym mógł to zagrałbym nawet na jednej nodze! Niestety tak się nie da więc mam nadzieję, że reszta zespołu zaprezentuje jak wielką pracę wykonaliśmy w okresie przygotowawczym i pokażemy, że w tym roku interesuje nas tylko i wyłącznie mistrzostwo!" - komentował Wojtek Jerzak.

Kolejnym nieobecnym będzie znany z żelaznych płuc Marek Galla, który:

"...nie traktuje swoich obowiązków poważnie i postanowił zrobić sobie wakacje na początku sezonu. Co za brak profesjonalizmu!" - komentuje znany z profesjonalnego podejścia do sportu Maciej Krzyżaniak.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że "Młodego" po powrocie czekają niemiłe konsekwencje takiego zachowania.

Trzecim i ostatnim nieobecnym będzie Grzegorz Grzybek. Nasz napastnik dostał pozwolenie na wyjazd na konferencję naukową dotyczącą Syndromu Grzesia Grzybka. Jako osoba, która jedyna na świecie zajmuje się diagnostyką, profilaktyką oraz leczeniem tej choroby będzie tam głownym gościem.

Zatem na zawodników Onych będzie czekać jutro niełatwe zadanie. Prawdopodobnie bez zawodników na ławce rezerwowych żółto-czarni będą musieli poradzić sobie w trzech meczach, a ostatnim z nich będzie spotkanie z drużyną Po Formacie, która również pretenduje do zdobycia mistrzostwa. 

"Mecze z Po Formacie są zawsze bardzo emocjonujące i wyrównane. W zeszłym sezonie w 3 meczach padł remis i dopiero w karnych udało nam się pokonać ten zespół. Mam jednak nadzieję, że wytrzymamy kondycyjnie i tym razem regulaminowy czas wystraczy nam do strzelenia conajmniej jednej bramki więcej" - mówił nam Piotr Plewa.

Przewidywany skład na jutrzejsze mecze: Smolak - Krzyżaniak, Jassem  - Jassem, Plewa

Inauguracja ligi w koszykówkę

"Przerwa była długa niczym bezkres oceanu..." - Jak pisał znany i często cytowany poeta. (Paweł Jassem przyp. red) Ale to już koniec sielanki, odpoczynku, oazy spokoju, czas przystąpić do walki o najwyższe cele. W ruch pójdą łokcie, kolana i każda znana koszykarzom broń. Już w niedzielę o godzinie 17.00 na Młyńska Stadium pierwszy mecz Onych w tym sezonie z debiutantami ligi Outsiders.

Do pierwszego meczu Oni przystąpią osłabieni brakiem dwóch wysokich zawodników: Doświadczonego Krzysia i Ambitnego Marka. Ten pierwszy rozbija się po świecie w poszukiwaniu nowych doświadczeń, aby poprawić swoją grę. Drugi natomiast nie traktuje swoich obowiązków poważnie i postanowił zrobić sobie wakacje na początku sezonu. "Co za brak profesjonalizmu!" - komentuje znany z profesjonalnego podejścia do sportu Maciej Krzyżaniak. Inauguracja prawdopodobnie nastąpi w niskim składzie i to na głowie powracającego po kontuzji Pawła Jassema będzie walka o zdominowanie tablicy. "Damy radę" - buńczucznie zapowiada zawodnik. Forma "Superstara" wyjątkowo jest dużym znakiem zapytania. Gwiazda drużyny zawsze prezentowała równą formę, jednak ciężka kontuzja i długa rehabilitacja sprawia, że forma fizyczna zawodnika może być gorsza. Koledzy jednak zapewniają, że jest dobrze: "Śmiga jak głupi", "robi zamieszanie jak diabeł tasmański" - komentują zgodnie Zbyszko Gapiński i Michał Piekarczyk. Na popularnego "Choco" liczą fanki. Oby trafiał jak najczęściej i pięknie się uśmiechał.
Przewidywany skład na mecz: Antkowiak, Gapiński, Jassem, Jassem, Krzyżaniak, Piekarczyk, Shpuntou.

niedziela, 10 października 2010

Koniec sezonu ogórkowego!

Choć w okresie wakacyjnym nasze drużyny nie brały udziału w żadnych rozgrywkach, to trzeba przyznać, że emocji było mnóstwo. Najważniejszym celem zarządu, było zatrzymanie wszystkich zawodników w zespole.

"Nie chcieliśmy dopuścić do sytuacji z której znane są polskie kluby. Po dobrym sezonie wyprzedają zawodników i próbują budować nowy zespół, czego efektem jest niezgrana drużyna i brak dobrych wyników. Wiemy jak wartościowych mamy graczy i to na nich chcemy opierać naszą grę w nadchodzącym sezonie. Nie ukrywam, że po udanym debiutanckim sezonie poprzeczkę stawiamy sobie jeszcze wyżej!" - mówił trener piłkarzy Papa Jerzak.

Jednak zadanie zatrzymania wszystkich okazało się nie takie proste. 

"Niestety niektórzy poczuli się już jak światowe gwiazdy i negocjacje z tymi zawodnikami są bardzo trudne. Dla przykładu podam, iż jeden z braci Jassem wyruszył na tournee po Stanach Zjednoczonych i zarządał od nas sfinansowania tego wyjazdu, jeśli w ogóle chcemy rozpocząć jakiekolwiek rozmowy. Nie ukrywam, że strata tego zawodnika byłaby dużym oslabieniem, więc podjęliśmy trudną decyzję o wyskrobaniu ostatnich oszczędności na ten wyjazd." - komentował prezes Onych.

Szczegółów reszty negocjacji prezez nie chciał nam zdradzić, jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że rozmowy ze znanym i lubianym Maciejem Krzyżaniakiem również nie należały do łatwych.

"Owszem, moje wymagania poszły w górę ale to raczej nie powinna być wielka niespodzianka. Po udanym sezonie jestem jeszcze bardziej znany i lubiany niż wcześniej, więc nie mogłem sobie pozwolić na warunki jakie klub mi zaproponował. Całe szczęście zarząd poszedł po rozum do głowy i spełnił moje oczekiwania, z czego jestem bardzo zadowolony!" - komentował nam sam zainteresowany Krzyżu. 

W kompletnie innej sytuacji był doświadczony Krzyś. Prezesi klubu długo zastanawiali się co zrobić z wiekowym już zawodnikiem. Jendak sam Krzysztof zgłosił do komitetu negocjacyjnego, że gra w żółto-czarnych brawach to całe jego życie i może grać nawet za darmo! Po burzliwych rozmowach zarząd postanowił pozostawić Krzysia oraz jego doświadczenie na kolejny sezon.

W marcu informowaliśmy, że kontrakt z klubem podpisał Marek Łagodowski, grający na pozycji środkowego w bloku. Jednak pojawiło się kilka komplikacji zawiązanych z tym transferem.

"Niestety były klub Marka nie chce przesłać nam karty zawodnika. Na dodatek żądają więcej pieniędzy niż mówi o tym podpisana przez nas umowa. Sprawa trafi do Komisji Transferowej przy Polskim Związku Piłki Siatkowej i mam nadzieję, że Marek od przyszłego sezonu będzie występował w żółto-czarnych brawach" - mówił nam prezes Onych

piątek, 11 czerwca 2010

Oni zdobywają srebrny medal!


W wielkiej finałowej trójce znalazły się trzy drużyny: Prawie jak piłkarze, De Canto Puro - drużyna imigrantów z Hiszpanii i faworyzowani Oni. W pierwszym meczu żółto-czarni zmierzyli się z tymi pierwszymi i jak się później okazało ten mecz był kluczowy. W pierwszym składzie zaczęli bracia Jassemowie, Piotr Plewa i Maciej Krzyżaniak. Na rezerwie za to wylądował Wojtek Jerzak. Dowiedzieliśmy się, że trener był bardzo zły, iż Wojtek nie strzelał karnego na wysokości biodra bramkarza jak tata przykazał. Oni ruszyli do ataku. Już po minucie w dobrej sytuacji znalazł się "Superstar", minął obrońcę i przymierzył się do jego słynnego strzału "zczuba", po czym... padł jak rażony na ziemię, nie kopiąc piłki. "Co on tam wyrabia?" - denerwowała się Marysia Kulak - "Maciej by strzelił gola!". Gwiazda drużyny została zniesiony z boiska, a pierwsza diagnoza brzmiała: skręcona kostka". Oni musieli kontynuować grę bez Pawła, jednak widać po nich było, iż myślami są przy swoim kontuzjowanym koledze. Po kilku minutach po faulu Macieja Krzyżaniaka potężnym strzałem z rzutu wolnego zaskoczył Kubę Smolaka "Pjetja" - kapitan Prawie jak piłkarze. Oni rzucili się do odrabiania strat, jednak niewiele z tego wychodziło i do przerwy wynik pozostał bez zmian. Po przerwie żółto-czarni rzucili jeszcze większe siły do ataku, co się na nich bezlitośnie zemściło. Sędzia, który przez cały mecz wspierał rywali nie zauważył jak jeden z prawie-piłkarzy przyjął piłkę ręką i drużyna popędziła w trzech na jednego, biednego Piotrka Jassema, którego bezlitośnie ograli i wbili piłkę do bramki obok bezradnego bramkarza Onych. Nadzieję w serca żółto-czarnych wlał niesiony skrzydłami miłości "Krzyżu", który wpakował piłkę do pustej siatki po niezłym podaniu "Młodego". To był jednak ostatni podryw na jaki było stać naszych zawodników.

W drugim meczu finałowym Prawie jak Piłkarze zmierzyli się z De Canto Puro i pewnie ich pokonali 3:1. W meczu po raz kolejny wyróżnił się "Pjetja", który znowu z rzutu wolnego pokonał bramkarza. "Chciałbym takiego specjalistę od stałych fragmentów u siebie" - wzdychał "Papa" Jerzak.

W trzecim meczu Oni mieli zagrać z De Canto Puro o drugie miejsce w turnieju. W tym spotkaniu wystarczał im tylko remis, gdyż mieli lepszy bilans od swoich rywali i przy równej ilości punktów to żółto-czarni byliby góra. Już od pierwszych minut widać było wyższość techniczną hiszpanów, jednak Oni bili ich przygotowaniem fizycznym. Przez wiele minut meczu więc żadna z drużyn nie mogła strzelić bramki, co było na rękę żółto-czarnym. Chłopcy zapomnieli jednak, że najlepszą obroną jest atak, w związku z czym bramka dla hiszpanów paść musiała i padła 6 minut przed końcem meczu. Oni ruszyli do ataku, nie potrafili jednak sforsować szczelnej obrony De Canto Puro. Minutę przed końcem meczu genialnym posunięciem taktycznym popisał się trener Janusz Jerzak, który kazał bramkarzowi Kubie Smolakowi pobiec w boisko i wspomóc kolegów w konstruowaniu ataków. I rzeczywiście, "Kuzyn" przejął piłkę po interwencji bramkarza przeciwników, minął obrońcę i wyłożył piłkę Wojtkowi Jerzakowi, któremu nie pozostało nic innego do zrobienia jak strzelić gola. To było ostatnie zagranie tego meczu i Oni mogą cieszyć się z srebrnego medalu.

Po wielu badaniach okazało się, iż kontuzja Pawła jest poważniejsza niż się wydawało. "Złamanie kości strzałkowej" - orzekł Piotr Leczynoga, lekarz Onych. Przed "Superstarem" długa przerwa, jednak na rozpoczęcie nowego sezonu powinien być gotowy. Pytanie tylko czy w tak świetnej formie jak w tym, zakończonym już sezonie?

Oni wchodzą do finału


W środę o godzinie 18:30 rozpoczęły się finałowe zmagania najlepszej szóstki w lidze studenckiej. W pierwszym meczu zmierzyli się Prawie jak piłkarze i Najlepsi. Górą byli ci pierwsi, którzy zwyciężyli 2:0 i awansowali do najlepszej "trójki". Tuż po tym meczu zaczął się najciekawszy półfinał Oni vs Po formacie, który przez ekspertów uważany był za przedwczesny finał. "To zdecydowanie najlepsze drużyny" - mówi nasz ekspert Bartosz Żak, który lubi się trochę powymądrzać.

Tak jak się spodziewano mecz rozpoczął się od twardej walki, żaden z zawodników nie pozwalał swojemu vis a vis na oddalenie się na więcej niż pół metra. Trudno było jakiejkolwiek drużynie przedostać się bliżej pola karnego i obie drużyny próbowały strzałów z dystansu. Bez skutku. Tuż przed przerwą jednak geniuszem wykazał się Piotr Plewa, który przerzucił piłkę nad całą defensywą rywali i Maciej Krzyżaniak znalazł się sam na sam z bramkarzem. Widać było w jego poczynaniach brak zimnej krwi, ale wygrał jednak "przebitkę" z bramkarzem i wpakował piłkę do pustej siatki. "To najpiękniejszy gol mojego życia" - cieszył się znany i lubiany obrońca Onych.

Po przerwie mecz stał się jeszcze mniej widowiskowy, obie drużyny grały długą piłką i o sytuacje było jeszcze trudniej. Jednak po 5 minutach z kontrą wyszedł Piotr Jassem, minął obrońcę i mając przed sobą tylko bramkarza, zdecydował się na podanie do niepilnowanego "Krzyża". To była 100-procentowa sytuacja dla zawodnika z kędzierzawą czupryną. Dlaczego trafił w słupek?
"Każdy głupek wali w słupek hyhy" - wyjaśnia znany z poczucia humoru Grzesiu Grzybek. Chwilę później wszyscy kibice jęknęli z rozpaczy, gdyż już widzieli piłkę w bramce żółto-czarnych. Skąd nagle pojawiła się tam noga bramkarza Kuby Smolaka? Ciężko powiedzieć, ale z pewnością była to jedna z najefektowniejszych parad najlepszego bramkarza Onych. Parada "Kuzyna" na niewiele się jednak zdała, gdyż chwilę później zawodnik, który wszedł za bramkarza Po formacie oddał strzał życia, a zasłonięty Kuba Smolak nie miał szans na interwencję. Tuż po golu sędzia zakończył regulaminowy czas gry i zarządził dogrywkę. Na samym jej początku świetną sytuację miał Wojtek Jerzak, który po podaniu "Superstara" potężnie uderzył w poprzeczkę. Po tej sytuacji drużyny się schowały za podwójną gardą czekając na karne. I rzeczywiście, żadnej ze stron nie udało się strzelić gola, więc sędzia zawodów ogłosił wykonywanie "jedenastek" z 7 metrów. Każda drużyna miała wykonać po 3 karne

Jako pierwszy strzelał zawodnik Po formacie, który próbował mocnym strzałem zaskoczyć bramkarza Onych. Kuzyn był jednak na posterunku. Jako pierwszy z żółto-czarnych strzelał mistrz Poznania w rzutach karnych Piotr Plewa. I nie zawiódł. Mocnym strzałem tuż nad ziemią pokonał wielkiego bramkarza rywali. 1:0 dla Onych. Drugi strzał zawodnika Po formacie również był potężny, Kuba jednak jest specjalistą od karnych i nie dał się zaskoczyć. Do piłki podszedł Wojtek Jerzak i mocnym strzałem skierował piłkę w samo okienko bramki... Jak ten bramkarz to obronił? Niesamowita sprawa. Trzeciego karnego dla Po formacie wykonywał sam golkiper. Piłka powędrowała jednak Panu Bogu w okno, ku uciesze zawodników i fanów Onych, którzy rzucili się na swojego bramkarza. Żółto-czarni awansowali do finału i zagwarantowali sobie medal!

środa, 9 czerwca 2010

Oni w najlepszej szóstce!

Niesieni niesamowitym dopingiem swoich pięknych fanek oraz radami niezastąpionego Papy Jerzaka Oni wygrali niezwykle zacięte spotkanie z Los Futboleiros. 
Zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami do dyspozycji trenera byli wszyscy gracze żółtoczarnych.
Mecz toczył się pod dyktando Onych i bramka wisiał w powietrzu. "Już nie mogę się doczekać, aż mój synuś strzeli gola" - mruczał pod nosem Treneiro. Chwilę później jego modlitwy zostały wysłuchane. W polu karnym faulowany był Jerzak. Sam poszkodowany pewnym krokiem podszedł do jedenastki (tak na prawdę to było 6 metrów przyp. red.) i wyprowadził drużynę Onych na prowadzenie.
Niedługo im dane było cieszyć się z prowadzenia. Po błędzie obrońcy i bramkarza napastnik Los Futboleiros doprowadził do wyrównania.
Sędzia zakończył pierwszą połowę.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Twarda męska walka z optyczną przewagą Onych. W pewnym momencie za niesportowe zachowanie minutę kary otrzymał Wojtek Jerzak. Wtedy to dopadł go nasz dziennikarz.
Nasz Dziennikarz: "Wiesz za co otrzymałeś minutę kary?"
Wojtek Jerzak: "Nie, nie wiem."
ND: "Podobno odkopnąłeś piłkę przeciwnikom i powiedziałeś do sędziego - gdzie?"
WJ: "Nie co ja powiedziałem ani co odkopłem. Kompletnie... Konkretnie... Nie wiem"

I pobiegł na boisko.
Widać z tej rozmowy, jakie nerwy targały najlepszego strzelca Onych, któremu już tylko jeden gol brakuje, by prowadzić w klasyfikacji zdobytych bramek.
Decydującą bramkę strzelił Superstar - Dostałem piłkę z głębi pola. Pociągnęłem kawałek. Patrzę, jestem sam na sam. Krótki, czy długi. Długi! Piłka przeleciała bramkarzowi między nogami, a ja na bujanie opowiadam kolegom, jak to założyłem mu siatę - relacjonuje młodszy z braci Jassemów.

Do końca meczu wynik nie uległ zmian i Oni cieszyli się z awansu do 1/6. Następne spotkanie już środę, 9 czerwca o godzinie 19.00

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Oni grają o półfinał.

Już dziś o godzinie 20:30, na boisku przy ulicy Piątkowskiej, Oni rozegrają mecz ćwierćfinałowy z drużyną Los Futboleiros. 

"Walka na śmierć i życie rozpoczęła się na dobre. Na tym etapie nie ma już słabych drużyn i nikt nie może sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji. Wiemy o co gramy i nie chcemy sprawić zawodu naszym wspaniałym kibicom." - zapowiada kapitan zespołu Piotr Jassem.

Wszystko wskazuje na to, że Oni przystąpią do tego meczu w najmocniejszym składzie. Wszystkie sprawy rodzinne zostawił już za sobą Marek Galla.

"Po rozwolnieniu Franka nie ma już ani śladu. Wszyscy mocno to przeżyliśmy, ale myślami jestem już przy wtorkowym meczu i na nim się w pełni koncentruję. Pokażemy na co nas stać!" - zapowiada "Młody".

Wszystkie niejasności co do miejsca i godziny spotkania zostały wyjaśnione bramkarzowi Onych, który tym razem ma bez problemu trafić na odpowiednie boisko w odpowiednim czasie. Również niegrający w poprzednim meczu Grzegorz Grzybek ma tym razem założyć żółto-czarny trykot. W kuluarach mówi się, że na trybunach ma pojawić się nieznajoma piękna rudowłosa dziewczyna dla której Grześ stracił głowę. Mamy nadzieję, że doda naszemu napastnikowi skrzydeł i sympatyczny zawodnik ustrzeli dużo bramek.

"Mam nadzieję, że chłopcy wyjdą na ten mecz rozluźnieni, a zarazem skoncentrowani, tak jak to bywało w ostatnich meczach. Widać, że bardzo ciężka praca na treningach nie poszła na marne i ta gra zaczyna już wyglądać tak jak sobie tego życzyłem. W naszej taktyce nic się nie zmieni. Będziemy grać ostro i miło dla oka! Mam nadzieję, że podobnie jak na hali, (5:2 dla Onych przyp. red.) wbijemy im kilka bramek i awansujemy do następnej rundy." mówił na konferencji przedmeczowej trener żółto-czarnych, Janusz Jerzak.

Oni - Los Futboleiros, wtorek 08.06.2010 godz. 20:30, boisko przy ulicy Piątkowskiej.