sobota, 3 kwietnia 2010

sparing na Orliku, 2 kwietnia

Zaniepokojony obniżką formy swoich podopiecznych, niegrający (ze względu na przepis o tzw. salary cap”) trener żółto-czarnych, Krzyś (ps. Mourinho) zarządził sparing drużyny na boisku im. Mira Drzewieckiego w Puszczykowie. Trenera nieco zaskoczył fakt, że jego znakomicie wyszkolona technicznie drużyna stosowała niezmiennie tylko jeden schemat taktyczny – grę na dzidę. Strategia ta dałaby być może oczekiwane rezultaty, gdyż Piotrulka zyskiwał trzy metry na każdych dziesięciu do każdego obrońcy przeciwnika metrów („On znów jest zbyt szybki”, wzdychała komentatorka stacji TV Justynka), gdyby na bramce przeciwnika meczu życia nie rozgrywał przyszły gwiazdor Bundesligi, 10-letni Florian, który w zadziwiający sposób ustawiał swoje wytrenowane 35-kilogramowe ciało na linii każdego strzału Piotrulki. Zirytowany nieporadnością swojej gwiazdy treneiro wystawił na atak najnowszy zakup Onych, lewo nożnego zawodnika Smolarka (ps Profesor z racji swojego nietypowego hobby: w przerwach od obowiązków piłkarskich zabawia się wykładając prawo na UAM). Dopiero po tej roszadzie w atak drużyny Onych wstąpił prawdziwy duch walki. Nowy gwiazdor drużyny Onych, zapytany po meczu, jak łączy swoje dwie pasje, ze smutkiem przyznał: „Niestety, od dziś jestem zmuszony całkowicie poświęcić się futbolowi”. Cztery setki studentek zostały bez swojego ulubionego wykładowcy i …bez wpisu do indeksu.

1 komentarz: