sobota, 8 maja 2010

Fatalna skuteczność. Remis z Wykolejorzem.

Dziś Oni rozegrali kolejne mecze o mistrzostwo Międzywydziałowej Ligi UAM w futsalu. Żółto czarni zremisowali ze słabym Wykolejorzem oraz wygrali przez walkowera z Gospodarzami, którzy nie zjawili się w hali przy ulicy Młyńskiej.

Mecz, z sympatyczną drużyną grającą w pomarańczowych strojach, miał być dla Onych spacerkiem i formalnością. Początek meczu wyglądał, jak pierwsze sekundy walk Mariusza Pudzianowskiego. Oni rzucili się jak rozjuszony byk na przeciwników, nie pozwalając im rozegrać żadnej akcji. Zawodnicy Wykolejorza przetrwali ten atak i... po indywidualnym błędzie Grzesia Grzybka objęli prowadzenie. Niepozorny i flegmatyczny zawodnik, który wielokrotnie był obiektem drwin i żartów, zachował się jak rasowy napastnik w sytuacji sam na sam z Kubą Smolakiem i wpakował piłkę do siatki. 

Po tej bramce obraz gry się nie zmienił. Oni dalej atakowali, ale niestety po raz kolejny raziła fatalna skuteczność. Zawodnicy w żółto-czarnych trykotach raz za razem marnowali doskonałe sytuacje. To niestety się zemściło i jeszcze przed przerwą Oni otrzymali kolejny cios. Znów indywiduwalny błąd przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy i po kąśliwym strzale po ziemi Kuba Smolak musiał wyciągać piłkę z bramki.

Na drugą połowę Oni wyszli bardzo zdeterminowali. Krycie każdy swego na całym boisku zaoowocowało tym, że zawodnicy Wyklejorza ani razu nie zawitali w tej części gry pod bramką Smolaka. Wreszcie po kilku minutach, udało się strzelić kontaktową bramkę. Po ładnej akcji całego zespołu i celnym podaniu Wojtka Jerzaka, Grzesiu Grzybek wpakował piłkę do siatki. Konsekwentna agresywna gra, zaowocowała bramką wyrównującą. Na 5 minut przed końcem meczu, na rajd prawą stroną zdecydował się Piotr Jassem i silnym strzałem po ziemi pokonał, bardzo dobrze spisującego się w tym dniu, bramkarza pomarańczowych.

Gol wyrównujący jeszcze bardziej pobudził Onych. Za wszelką cenę chcieli dobić przeciwników. Niestety, mimo kilku dogodnych sytuacji, żółto-czarni nie potrafili już pokonać bramkarza przeciwników i mecz zakończył się podziałem punktów.

Już jutro Onych czekają kolejne dwa mecze, w tym bardzo ważny z Czarodziejkami z Księżyca.

"Jeśli chcemy walczyć o czołowe lokaty, to nie możemy już sobie pozwolić na jakiekolwiek straty punktowe. Mam nadzieję, że jutro pokażemy, że to tylko chwilowa zadyszka i strzelimy przeciwnikom mnóstwo bramek!" - mówił po meczu Grzesiu Grzybek.

2 komentarze:

  1. Nieskromnie dodam, że przy pierwszej bramce asystowałem JA i wyłożyłem Grzesiowi na pustą bramkę, a do niej miał 30 cm

    OdpowiedzUsuń