wtorek, 21 grudnia 2010

Siatkarze wreszcie zwycięscy!

W niedzielę, siakarze Onych rozegrali kolejne dwa spotkania w ramach Międzywydziałowej Ligi UAM. Przed tymi meczami sytuacja żółto-czarnych wyglądała, lekko mówiąc, średnio. Po zeszłotygodniowych dwóch porażkach, w których Oni grali jedynie w czterech zawodników, nasza drużyna zajmowała ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie jednego punktu wywalczonego w pierwszym meczu sezonu. Wiadomym było, że aby kończyć ten rok w niezłych nastrojach trzeba ten bilans poprawić.

Jednak bukmacherzy wielkich szans Onym nie dawali. Pierwszy mecz rozgrywali z zeszłorocznymi zwycięzcami ligi Chemical Brothers, a drugi z Bizonami Bizancjum, z którymi tydzień wcześniej przegrali 2:0. Chemiczni Bracia w tym sezonie jednak rozczarowują. W trzech poprzednich meczach zaliczyli dwie porażki i własnie tutaj swojej szansy upatrywali zawodnicy Onych.

Zarówno zawodnicy w żółto-czarnych strojach jak i Chemical Brothers przystąpili do tego meczu w pięciu zawodników. W Onych zabrakło kapitana Macieja Krzyżaniaka, który cały czas dochodzi do siebie po ciężkiej chorobie, zastępcy kapitana Darka Rochowiaka, który po słabym występie w pierwszym meczu został wysłany na dodatkowy ciężki obóz kondycyjny, oraz Pawła Jassema, który reprezentował Onych w zawodach brydżowych na szczeblu ogólnopolskim.

Mecz rozpoczął się od walki punkt za punkt. Żadnej z drużyn nie udawało się uciec przeciwnikowi na kilka punktów. Przy stanie 19:18 dla Onych wspaniałą taktyczną zagrywką popisał się Marek Łagodowski. Przy walce na środku siatki, spadając tak podłożył nogę przeciwnikowi, że ten niefortunnie skręcił kostkę i nie był w stanie kontynuować gry. Rozbici Chemiczni Bracia nie potrafili się otrząsnąć po tej stracie i Oni wygrali tego seta 25:22.

Druga partia rozpoczęła się od mocnego uderzenia naszych zawodników. Wspaniałe zagrywki i konsekwentna gra na siatce doprowadziły do stanu 6:0 dla Onych. Niestety Oni zapomnieli chyba, że w siatkówce nie ma kanadyjek, czy też amerykanek (prowadzenie 6:0 kończy seta) i tę przewagę szybko roztrwonili. Po chwili żółto-czarni otrząsnęli się i znów wyszli na prowadzenie. Tym razem było to 16:11. Niestety po raz kolejny przewaga ta została roztrwoniona i czekała nas nerwowa końcówka. W tej jednak, swoim doświadczeniem z gry na piasku brylowali Marek Galla i Piotr Jassem którzy bez skrupułów wykorzystywali luki w obronie przeciwników i niespodzianka stała się faktem. Oni pokonali Chemical Brothers 2:0, zwyciężając w drugiej partii 25:23.

W drugim meczu przyszło nam grać z Bizonami Bizancjum. Przeciwnicy na ten mecz wystawili aż jedynastu siatkarzy! Niestety to spotkanie miało podobny scenariusz do tego sprzed tygodnia. W pierwszym secie Oni nie wykorzystali ogromnej szansy na wygranie tej partii i polegli w końcówce przegrywając 23:25.

Druga odsłona już od początku do końca była pod kontrolą naszych przeciwników, a żółto-czarni nie potrafili poradzić sobie z potężnymi zagrywkami Bizonów. Niestety w tym spotkaniu niekoniecznie trafnymi wyborami popisywał się również rozgrywający Wojtek Panek i Oni polegli 20:25.

"Z pierwszego meczu możemy być jeszcze w miarę zadowoleni, chociaż pamiętajmy, że przez ponad połowę meczu nasi przeciwnicy grali w czterech. Drugie spotkanie było już w naszym wykonaniu po prostu słabe. Dostaliśmy chyba z 10 asów serwisowych, do tego słaba wystawa. Nie wiadomo dlaczego Wojtek mnie w tym spotkaniu omijał. Kombinował jakieś krótkie, srótkie, a ja stałem jak ten kołek, mimo wysokiej skuteczności w pierwszym spotkaniu. Należy mu się reprymenda!" - komentował po meczach, znany z doświadczenia, Krzysztof Jassem. 

4 komentarze:

  1. W pierwszym meczu Duży był bohaterios. wykosił rozgrywającego. W drugim meczu było ich po prostu za dużo

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne, najlepiej wszystko zrzucić na mnie :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Wojtek będzie kolejnym obraż ONYM?

    OdpowiedzUsuń
  4. jak wystawiasz jakieś krótkie srótkie to co się dziwisz? Jak ja wystawiałem Markowi to same gwoździe wchodziły

    OdpowiedzUsuń