poniedziałek, 10 stycznia 2011

Zwycięstwa po ciężkich bojach.

W sobotnie popołudnie Oni rozegrali kolejne dwa mecze w futsalowej Międzywydziałowej Lidze UAM. Po bardzo ciężkich i wyrównanych meczach żółto-czarni pokonali Wuchtę Wiary Tej 1:0, oraz Kłamców 2:1.

Przed meczem z Wuchtą Wiary Tej wszystko wskazywało na to, że powinien to być łatwy i przyjemny "spacerek" - idealny na rozgrzewkę. Zarówno miejsce w tabeli, jak i wymiary przeciwników (wszyscy wyglądali na około 15 lat) nie zapowiadały, że może to być cieżkie spotkanie. Jednak Oni szybko przekonali się o tym, że pozory często mogą mylić. Zawodnicy WWT byli bardzo dobrze wyszkoleni technicznie, szybcy i nie bali się pojedynków bezpośrednich z rosłymi zawodnikami Onych.

Od początku meczu to WWT miało inicjatywę a Oni zmuszeni byli do wyprowadzania kontr. Pierwsza połowa to typowy mecz walki. Żadnej z drużyn nie udawało się poważnie zagrozić bramce przeciwników i ta część zakończyła się bezbramkowym remisem. Dopiero w drugiej połowie, gdy zawodnicy jednej i drugiej drużyny byli już coraz bardziej zmęczeni i coraz trudniej było o zachowanie koncentracji, zaczęło się dziać. Coraz częściej WWT było pod bramką strzeżoną przez Kubę Smolaka, jednak tego dnia bramkarz żółto-czarnych rozgrywał bardzo dobre zawody i kilka razy popisywał się wspaniałymi interwencjami. Oni raz po raz wyprowadzali groźne kontry i to po jednej z nich, na 3 minuty przed końcem meczu, padł decydujący o zwycięstwie gol. Piotr Plewa otrzymał piłkę w środku pola i pognał w stronę bramki WWT. Gdy na kilka metrów przed polem karnym został "wzięty w kleszcze" oraz powalony na ziemię przez obrońców, wydawało się, że nic z tego już nie będzie. Nic bardziej mylnego! Popularny Plewka, w tylko sobie znajomy sposób, leżąc na ziemi, tak zamachał nogami oraz kopnął piłkę, że zdezorientowani defensorzy WWT nie wiedzieli gdzie ona się znajduje. Gdy się już zorientowali, to Piotrek, wraz z nią, gnali już w stronę wychodzącego goalkeepera WWT. Plewka zdołał oddać strzał wślizgiem i futbolówka najpierw otarła się o bramkarza, potem odbiła od lewego słupka, toczyła się wzdłuż linii bramkowej i, ku uciesze kibiców oraz zawodników żółto-czarnych, przekroczyła ją tuż przy prawym słupku. Ostatnie minuty spotkania to prawdziwe oblężenie bramki Onych, jednak żółto-czarni nie dali się zaskoczyć i wygrali 1:0.

Przed drugim meczem niemiłą niespodziankę swoim kolegom z drużyny zrobił Marek Galla. Młody oznajmił, że musi natychmiast jechać do swojej rodzinnej miejscowości, ponieważ czeka na niego pyszny i ciepły obiad, a jakby pojechał później to byłby zimny i niedobry. Przez to Oni byli zmuszeni do gry jedynie w pięciu - bez nikogo na ławce rezerwowych.

Mecz rozpoczął się podobnie jak pierwsze spotkanie - od "badania" przeciwnika.  Obie drużyny raczej nieśmiało atakowały i bardziej skupiały się na obronie własnej bramki. Jednak na chwilę przed końcem pierwszej połowy Oni wyszli na prowadzenie. Na dziewiątym metrze piłkę otrzymał Maciej Krzyżaniak. Znany i lubiany Krzyżu długo się nie zastanawiał i uderzył ile sił w prawej nodze w lewą część bramki. Płaski strzał był na tyle mocny i dokładny, że bramkarz Kłamców, mimo rozpaczliwej interwencji, nie był w stanie go zatrzymać i to Oni schodzili na przerwę z zaliczką jednego gola. Druga połowa przyniosła zdecydowanie więcej emocji. Cały czas trwała walka cios za cios i gdy kibice jeszcze podziwiali zagrania pod jedną bramką, to pod drugą było już nie mniej ciekawie. Jednak największe emocje mieliśmy w końcówce meczu. Najpierw, na pięć minut przed końcem, wyrównującego gola strzałem z dystatnsu zdobyli Kłamcy. Gdy wydawało się, że to spotkanie zakończy się remisem, Oni pokazali, że trzeba grać do końca. Na minutę przed końcem meczu na środku boiska, piłkę od Smolaka dostał Wojtek Jerzak. Wtedy, ostatki sił wykrzesał z siebie Krzyżu, który w drugiej połowie raczej nie angażował się w grę z przodu, i pognał prawym skrzydłem. Wojtek, jak na kapitana przystało, idealnie w tempo podał do wychodzącego zza jego pleców Krzyżaniaka. Ten podbiegł jeszcze kawałek i padając na ziemię oddał strzał, który wprawdzie bramkarz Kłamców zdołał jeszcze obronić, ale wobec dobitki Grzesia Grzybka był bez szans. Po chwili sędzia odgwizdał koniec meczu i Oni mogli cieszyć się z kompletu punktów.

"Braaawooo Macieeej!! Widzieliście jak on pięknie zagrał?! Dzięki niemu Oni są niezwyciężOni, hyhy, dziś!" - krzyczała tuż po zakończeniu meczu prezes Wiary Onych, Maria Kulak.

"Jestem bardzo zadowolony z tych sześciu punktów które dziś wywalczyliśmy. Kosztowało nas to mnóstwo sił, ale najważniejsze, że się udało. Na pochwałe zasługuje cała drużyna, ale szczególnie trzeba wyróżnić dobrą postawę Kuby Smolaka. Zazwyczaj nie ma tyle pracy, więc tak na prawdę nie wiedzieliśmy jak on broni. Dziś pokazał, że warto na niego stawiać. Za tydzień czekają nas bardzo ważne spotkania z Prawie jak Piłkarze oraz Nankatsu, ale tym razem zagramy w podstawowym składzie, więc mam nadzieję, że znów zdobędziemy komplet punktów." - komentował wyczerpany kapitan zespołu, Wojtek Jerzak.

4 komentarze: